Debata Tusk-Kononowicz – debata polityczna pomiędzy Donaldem Tuskiem i Krzysztofem Kononowiczem, mająca miejsce 31 marca 2007 w Pałacu Branickich w Białymstoku.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zwołał sztab nadzwyczajny, omawiając szczegółowo wszystkie kwestie, które mogą być poruszone przez adwersarza. Starał się uzyskać jak najwięcej informacji o Kononowiczu od działaczy podlaskiej PO. Tusk wiedział, że Konon posiada atuty takie jak: działalność w KOR-ze, szefowanie białostockiej Solidarności i kierowanie ochroną Jana Pawła II. Prześledził skrupulatnie cały jego dotychczasowy życiorys, jednak nie mógł znaleźć w nim żadnej skazy, ani słabego punktu. Po latach w swojej książce przyznał, że godzinami ćwiczył w domu dykcję i mowę ciała. Czuł, że tylko w ten sposób przeciwstawi się Potężnemu Warmianinowi, gdyż wszystkie argumenty były po stronie rywala. Obawiał się, że przegrana w debacie pogrąży szanse całej jego formacji politycznej w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
Niedoszły prezydent Białegostoku przygotowywał się do debaty w Belwederze, gdzie przedyskutował rzetelne i sprawiedliwe wystąpienie ze swoim sztabem. Sformułował szereg niewygodnych dla Tuska pytań i został obficie wypsikany dezodorantem. Wiedząc, że najlepszą bronią są jego argumenty, przywdział na siebie jedynie skromną kufajkę, pulower i kaszkiet. W bojowym nastroju, w towarzystwie Adama Czeczetkowicza i Oskara "Axelio" Wądołowskiego, udał się na miejsce potyczki autobusem miejskim. W drodze do Pałacu Branickich był pozdrawiany przez entuzjastycznych Białostoczan.
Debata odbyła się w Pałacu Branickich w Białymstoku. Przed jej rozpoczęciem Kononowicz został przywitany gromkimi brawami przez tłum widzów na sali. Fotoreporterzy momentalnie skierowali na niego obiektywy kamer. Wśród zgromadzonych znajdowali się opłacani przez obce rządy prowokatorzy, którzy krzyczeli wyuczone slogany, typu: „zamknij ryja”, „goń się, frajerze” i „do Choroszczy”. Objęli oni skuteczną taktykę zakrzyczenia Kandydata na kandydata. Tezę, iż były to tylko wynajęte marionetki, potwierdza fakt, że po jakimś czasie osobnik od „zamknij ryja” (mec. Leszek Kudrycki) sondował możliwość zdobycia autografu Nibembena. Zarzekał się, że dla córki.
Tusk, potomek żołnierza Wehrmachtu, wiedział doskonale, że wdanie się w otwartą polemikę z Kononem będzie dla niego zgubne. Zastosował starą niemiecką strategię i nie oddał mu przez całe spotkanie głosu. W ten prosty sposób został ogłoszony zwycięzcą potyczki. Po wszystkim Knurowicz miotał się z pianą na pysku, groził wytoczeniem mu sprawy i opierdalał wszystkich dookoła. Wściekał się, że Tusk nazwał go „chorym człowiekiem”. Groził rozwaleniem PO i PiS-u i zrobieniem porządku w Białymstoku.
Debata była szeroko komentowana przez krajowe i zagraniczne media. Stała się kanwą do napisania wielu podręczników dla studentów politologii i socjologii. Przyczyniła się do wcześniejszych wyborów parlamentarnych na jesieni 2007 roku, po których Donald Tusk objął posadę premiera RP. Wydarzenie to pomogło również Krzysztofowi Kononowiczowi wypłynąć na szerokie wody polityki i zwiększyć swoją rozpoznawalność. Od teraz wszyscy wiedzieli, czym pachnie starcie z Niżarłakiem (a z pewnością nie był to przyjemny zapach).