Objawienie UFO w Dęblinie – bardzo osobliwy przypadek ataku barnejozy oraz domniemane wydarzenie, o którym Barnej opowiedział 29 sierpnia 2020 roku na lajcie. Sam Paweł nie jest pewien, czy do incydentu doszło w Dęblinie, Kozienicy czy w Puławach. Twierdził, że był świadkiem przelotu niezidentyfikowanego obiektu latającego - UFO - który w jego mniemaniu był pochodzenia pozaziemskiego.
Sprawozdania Pawła z wydarzenia można posłuchać tutaj.
Paweł uznał, że obiekt który widział jest podobny w konstrukcji i przeznaczeniu do jakiegoś bombowca strategicznego - zdjęcie przedstawia przykładowy pojazd tego typu, Northrop B-2 Spirit, zdolny do dyskretnego zrzucenia ładunku wybuchowego i błyskawicznego przyspieszenia - jednak generuje on przy tym bardzo duży hałas, a Barnej twierdzi, że tajemniczy obiekt nie wydawał najmniejszego szelestu.
Barnej nie mógł sobie przypomnieć, czy do incydentu doszło w Dęblinie, Maciejowicach, Kozienicy czy w Puławach. W tym czasie był w drodze do parku maszyn i planował z samego rana zaczepić kilku kierowców rajdowych w celu zagadania do nich - uznał, że będzie to najlepsza pora dnia, bo nie będą zmęczeni i zaganiani do pracy, a przez to chętniejsi do rozmów. O godzinie 3:00 - kiedy było jeszcze ciemno - Barnej był w połowie drogi do celu. Jechał przez las i miał zaraz skręcać, kiedy nagle w lusterku samochodu zobaczył, jakoby jakiś mocno oświetlony pojazd miał wyjechać lub wylecieć z lasu.
Wstępnie uznał, że mogły to być motocykle crossowe włączające się do ruchu, ale jego wątpliwości wzbudził fakt, że źródło światła nie wydawało żadnego odgłosu, a oświetlenie domniemanych motocykli padało w dziwny, niekontrolowany sposób - według niego, lampy nie świeciły punktowo tak jak w motocyklach czy samochodach, lecz przypominało mu to dziwną smugę ze światła LED-owego, które oświetla wszystko i nie rzuca cienia . Następna myśl Barneja była taka, że źródłem światła mogły być osoby nielegalnie wycinające drzewa z lasu. Wtedy nagle, według samego Pawła, źródło światła błyskawicznie się uniosło nad samochód który prowadził, a za sobą zostawiało smugę kondensacyjną ( żaluzje ) wizualnie przypominającą gorące powietrze. Oprócz tego stwierdził, że widział na domniemanym podwoziu obiektu reflektory jak od samolotu , porównując je do tych, które są w samolotach zdolnych do ruchu pionowego .
Obiekt w pewnym momencie błyskawicznie zniknął - szarpnął znad dachu samochodu i go nie ma - przez co Paweł pomyślał, że mógł to być samolot z Mińska Mazowieckiego, który mógł zniżyć się nisko nad drogę i uruchomić silniki rakietowe. Jednak potem skwitował, że nie mógł być to samolot ani nic pochodzenia ludzkiego, gdyż obiekt nie wydał żadnego dźwięku.
Następnie Paweł zatrzymał się na najbliższym przystanku, wyszedł z samochodu by przeprowadzić dokładniejszą obserwację nieba, ale nie był w stanie niczego dostrzec ani usłyszeć. Barnej twierdził, że tą drogą przejeżdżał jeszcze dwa razy - mniej więcej w tym samym miejscu się zatrzymywał i wysiadał z samochodu licząc, że może coś dostrzeże albo usłyszy, jednakże bez skutku.
Pomimo niezwykłej wagi incydentu, Paweł bardzo długo zwlekał z poinformowaniem o nim zarówno władz, jak i opinii publicznej, argumentując to tym, iż osoby posiadające „zakazaną wiedzę” są niszczone przez służby takie jak CIA , a ponadto robi się z nich wariatów i alkoholików. Słowa te okazały się prorocze - już zaledwie w rok po ujawnieniu informacji n.t. UFO Paweł był uważany powszechnie za niezrównoważonego psychicznie alkoholika . Padł również ofiarą licznych prowokacji ze strony władz, m.in. „incydentu granicznego”. Oprócz tego Paweł wspominał coś o Strefie 51 , ale jak wiadomo, owieczki są zbyt głupie by się obudzić, toteż nikomu nie chciało się próbować zrozumieć sedna jego wypowiedzi.