Spis treści

« wydarzenia

Zwiad przewodowski

Barnej pod BBN

Zwiad przewodowski, Rajd na Przewodów - wydarzenie z nocy między 15 i 16 listopada 2022, transmitowane na lajcie na kanale paweł wawa 2. Inicjatorem i jedynym uczestnikiem zdarzenia był samozwańczy korespondent wojenny działający z wolnej stopy, Paweł Kołodziej.

Preludium

15 listopada 2022 roku o godzinie 15:40 doszło do eksplozji w polskiej wsi Przewodów w województwie lubelskim, około 7 km od granicy z Ukrainą - w wyniku incydentu zginęło dwóch mężczyzn polskiego obywatelstwa w wieku 60 i 62 lat. Ustalono wstępnie, że przyczyną był pocisk balistyczny z ładunkiem wybuchowym, a sam incydent powiązano z trwającą ówcześnie inwazją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, a konkretniej rozpoczętą 15 listopada czwartą falą zrzucania ładunków wybuchowych na większe ukraińskie ośrodki miejskie i elektrownie. Był to pierwszy przypadek eksplozji obcej rakiety na terytorium NATO podczas tej wojny, co też postawiło na baczność cały świat, a polscy obywatele zaczęli martwić się o swoje bezpieczeństwo, obawiając się kolejnych incydentów lub eskalacji konfliktu przez którąkolwiek ze stron.

W trybie nagłym premier Mateusz Morawiecki zwołał w porozumieniu z prezydentem Andrzejem Dudą spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, które trwało do ok. 22:30. Barnej przybył na miejsce i zdał stamtąd relację trwającą nieco pod godzinę. Sama obecność chłopecka-farmazoniarza w BBN z ważnego wydarzenia podczas którego ważyły się losy całego świata zrobiła komedię - widzowie byli pewni, że mokotowski zabijaka nie odwali już w życiu większej żenady.

Niestety, to nie koniec.

Rajd na Przewodów

Link to materiału video znajdziesz tutaj.

Zaraz po zakończeniu spotkania w BBN, Barnej wsiadł w Sabinę i początkowo planował wyruszyć w kierunku Ambasady Federacji Rosyjskiej, jednak rozmyślił się i kilka minut przed północą zdecydował się przejechać 335 km w jedną stronę do Przewodowa. Po drodze nie działo się nic szczególnego - chłopecek często i soczyście ziewał, marudził że nie spał przez 2 dni, trochę pomarudził na stan polskich dróg, na to że jest ciemno, na to że w Zamościu latarnie stoją co 25 metrów i jest za jasno, oraz na to że kierowcy Ubera mają czelność jeździć tymi samymi drogami co on. Ot, leciutki lajcik z trasy.

Zwiad przewodowski

O godzinie 5:30 chłopecek dojechał do Przewodowa. Czaił się z kamerą i kombinował, jak nagrać cokolwiek wartościowego i jednocześnie trząsł dupą przed funkcjonariuszami policji. Próbował dotrzeć do miejsca gdzie doszło do eksplozji rakiety, ale napotkał po drodze przeszkodę nie do ominięcia - jedną taśmę policyjną rozwieszoną na wysokości pasa. Ponieważ dla starzejącego się mężczyzny z takim bebzunem schylenie się było niemożliwe, chłopecek postanowił założyć gumiaki i obejść taśmy jakimiś polami i rowami. Liczył prawdopodobnie w ten sposób, że w razie przypału nie zostanie mu postawiony zarzut wtargnięcia, gdyż technicznie rzecz ujmując, nie przejdzie przez taśmy policyjne, tylko dookoła nich.

Po kilku minutach nagrywania polskich i ukraińskich dziennikarzy oraz operatorów kamer, a także kręcenia się wokół taśm policyjnych zagradzających miejsce wybuchu rakiety, chłopecek postanowił zawrócić - nie udało mu się nagrać czegokolwiek sensownego. Dokładnie o 6:11, po pięciu minutach szwendania się ulicą usłyszał z oddali syreny policyjne, co spowodowało u niego flashbacki z zeszłorocznego incydentu pod zasiekami granicznymi, gdzie zamknięto go na dołku na 48 godzin i nałożono na niego grzywnę. Traumatyczne wspomnienia wprowadziły go w stan ciężkiej, głębokiej barnejozy, a jego nadnercza zaczęły produkować niepojmowalne ludzkim rozumem ilości adrenaliny - w gumiakach przebiegł przez pole niczym Usain Bolt albo Forrest Gump jakieś sto, może sto pięćdziesiąt metrów - dramaturgii dopełnił akompaniament szczekających psów, które sprintujący Barnej próbował ubłagać by na niego nie szczekały - po czym domaszerował resztę drogi świszcząc jak mały flecik. Chwilę potem nagrał przejeżdżające radiowozy, które (w jego mniemaniu) po niego jechały. Chłopecek odetchnął z ulgą.

Postludium

Barnej, przeżywszy wystarczająco dużą ilość doznań na tamten dzień, postanowił wrócić do Warszawy - tym razem przejeżdżając przez Tomaszów Lubelski. Podróż odbyła się bez incydentów wartych wspomnienia. Łącznie dwa lajty które robił trwały ponad 12 godzin, przejechanych zostało ok. 750 km, ilość zarobionych pieniędzy to 650 zł, a Mexicano musi się mieć na baczności, bo Barnej ma potencjał zapełnić niszę, którą dotychczas on trzymał za mordę.

Zobacz też