To jest stara wersja strony!
Frajerzy spod bramki - ogólne określenie w stosunku do osób, które - chcąc wstąpić na posesję bożą przy Szkolnej 17 - poniżali siebie oraz swoją godność przed Potężnym Warmianinem.
Frajerzy Fani często chcieli się wkupić w łaski Knura przez dary boże np. zgrzewkę mleczka, zgrzewkę kokokoli lub po prostu oferując łapówkę datek pieniężny. Kononowicz często przeganiał takie osoby i mieszał je z błotem, w najlepszym razie zgadzając się na wspólne zdjęcie za pokaźną sumę pieniędzy. Widzowie najczęściej grupowo gromadzili się pod bramką, gdzie wręczali dary z nadzieją na przedarcie się do Belwederu. Większość z nich jednak odbijała się od ogrodzenia, wracając potem z upokorzeniem do domu.
Były to osoby bez godności i szacunku do siebie, więc - mimo, że Mazurski kiernoz je poniżał, obrażał czy wręcz próbował bić laską, albo pałką teleskopową - nie potrafiły się mu postawić i odpuścić sobie wizyt, przyjmując frajera w nadziei, że uda się im w jakiś sposób oswoić Kononowicza.
W historii spodbramkowych frajerów występowały również osoby szerzej znane, takie jak:
Pod koniec 2021 roku do tego zaszczytnego grona dołączył także redaktor epizodyczny Pato, gdy Konon postanowił zaprzestać wpuszczać go do siebie.
Udokumentowanym protoplastą frajera spod bramki był niejaki Adam Arbiter, właściciel strony arbiter.pl. To on postanowił udać się do Ksieka bez zapowiedzi już niemal tydzień po wyborach na prezydenta Białegostoku, bo w sobotę 25 listopada 2006 roku. Zastał wówczas Konona pracującego w ogrodzie. Niedoszły Prezydent nie wyraził jednak zgody na zdjęcia twierdząc, że jest za brzydko ubrany, ale znalazł moment, żeby się przywitać i dać autograf. Frajer został zaproszony na zdjęcia pod belwederską bramką nazajutrz, w niedzielę.
Wizyta się udała, o godzinie 11:00 26 listopada 2006 roku Kononowicz był przygotowany do spotkań, na które miało zapowiedzieć się wiele osób. Od frajera otrzymał drobny upominek - album ze zdjęciami Warszawy. Nie chciał jednak wierzyć, że człowiek także z Warszawy przyjechał, bo nie zgadzały mu się tablice rejestracyjne, rozpoczynające się od liter „BIA”, ale dał się w końcu przekonać po okazaniu dowodu.
Adam Arbiter postanowił udokumentować całe wydarzenie na swojej stronie, skąd pochodzą również zdjęcia1).
- Przyznaj się, płaciłeś Kononowi za zdjęcia? (…) Dziwne, że nie chciał.
- Nie. Byl sam w domu, ale jebało od niego
- Jakby to powiedzieć… Hmm… gównem. Bo był w samych gaciach, a pod stołem 4 piwa halne.
- Opowiesz trochę o tej wizycie?
- Wchodzimy, a on do nas: „Dowody macie?” Potem weszliśmy do domu. Tak jebało, że mozna było wymiotować. Weszliśmy, Majora nie było, co bardzo mnie zasmuciło. I Konon zaczął pytać „jak zdrowie” itp. Po 30 min wyszliśmy.
- Ale widać, że Major sprząta?
- Nie, chlew jak chuj. Konon miał obsrane gacie i nic ciekawego nie mówił.
- Ostatnie pytanie…. Czy Konon jest gruby?
- Bardzo, i śmierdzi szczurem i członkiem męskim.„