« jedzenie
![]() |
Przewodniczący BIO podczas jednej z wielu degustacji mleka. fot. red. Niemiecki |
Mleko - podstawowy produkt spożywczy służący do napędzania Przewodniczącego BIO Krzysztofa Kononowicza, który lubi je do tego stopnia, że nazywa siebie „Mlecznym Człowiekiem”. Konsumowane go w ilościach hurtowych doprowadziło Knura do rozwinięcia się cukrzycy i zakazu picia mleka, wydanego przez lekarzy, co sam Krzysztof zupełnie ignoruje.
Fascynacja mlekiem u Kononowiczów prawdopodobnie jest rodzinna. Leonarda, matka Krzysztofa, podczas udzielanego wywiadu w 2006 roku wspominała, że przez całą ciążę piła mleko, i że przez to Krzysztof urodził się jako straszny klocek, a fascynacja mlekiem pozostała mu do dzisiaj. Według zeznań swojej matki, już wieku 10 lat w Wilkowie doił krowy i to w podobno w bardzo sprytny sposób, jednak od czasu przeprowadzki na Starosielce został zmuszony do zaopatrywania się w ten szlachetny trunek w Zodiaku i innych sklepach spożywczych na terenie Białegostoku. Do czasu kampanii wyborczej w 2006 roku, spożywał mleko w wysokości około 2.5 szklanki dziennie, potem spożywane ilości uległy znacznemu zwiększeniu. Fascynacja mlekiem doprowadziła też do krótkiego epizodu w dość krótkiej karierze zawodowej Warmianina, a mianowicie - do zostania kierowcą w białostockiej firmie „Trans-Mlecz”, zajmującej się odbiorem mleka od rolników i przewozem do mleczarni. Nie do końca wiadomo, dlaczego Krzysztof został spierdolony z tego stanowiska, jednak zachodzi podejrzenie, że to przez wypijanie mleka, zanim zdążył je dowieźć do mleczarni.
![]() |
Kononowicz podczas kupowania mleka. fot. MexicanoTV |
Mleko i jego degustacja nieodłącznie towarzyszy Krzysztofowi od początków Uniwersum Szkolnej 17 i było jednym z pierwszych tematów filmów u Niemieckiego a także kilku kolejnych redaktorów. Jego brak powoduje u Krzysztofa depresję, lament i płacz, jednakże jego przedawkowanie, kończy się zazwyczaj w szpitalu z objawami kręcenia się w głowie się. Kononowicz, w napadzie lamentu, wielokrotnie groził na swoim kanale, że zamierza popełnić mlekobójstwo - zwane z japońskiego mlepukku - jako dowód na swoje męczeństwo.
Butelki mleka są też, poza węglem, drugą nieoficjalną walutą Uniwersum i służą także widzom oraz redaktorom jako przepustka do Belwederu, gdyż Przewodniczący przyjmuje mleko w każdej ilośći, zamiast wódki, której jak wiadomo - nie spożywa od maleńkości.
Major spożywał mleko w zdecydowanie mniejszych ilościach, ale chroniczna skleroza Przewodniczącego wielokrotnie doprowadzała między nimi do kłótni o to, kto spożywa czyje mleko. Charakterystyczny był też sposób przechowywania mleka przed obu lokatorów - zamiast lodówki, używali do tego celu stołu w sali plenarnej Belwederu, pod którym składowano wszelkie zapasy tego bezcennego trunku, bez zwracania uwagi na temperaturę pokoju czy datę przydatności do spożycia, co wielokrotnie prowadziło do wielu dolegliwości gastryczno-żołądkowych u obu bohaterów. Obecnie nic się nie zmieniło, Kononowicz w dalszym ciągu otacza się buteleczkami swojego ukochanego, zabójczego napoju.
Widzowie Uniwersum zastanawiali się, jaki był rekord w dziennym wypiciu mleczka przez Mlecznego Raptora i - zgodnie z tym, co kiedyś mówił Jan Łborodo, Kononowiczowi zdarzyło się ojebać 12 litrowych butelek w jedną noc, co niedługo po tym zdarzeniu mogło przyczynić się do powstania pierwszej afery cukrzycowej.
Rytuał odprawiony dnia 13 marca 2023 roku, o którym więcej można przeczytać w osobnym wątku.
Obserwacja Mlecznej Bestii, od dłuższego czasu przyklejonej do kanapy w sali plenarnej, zaczęła skutecznie odstraszać widzów kanału Mleczny Człowiek. Kononowicz od momentu, w którym zmarł Suchodolski, stracił resztki zainteresowania jakąkolwiek aktywnością - dokładniejszy moment zalegnięcia na kanapie można datować na okres pobytu lokatora Tomeczka w Belwederze oraz jego dymisję. Od tego momentu wyświetlenia materiałów na kanale zaczęły maleć, wahając się średnio w okolicach 25 tys. wyświetleń/film, co nie jest wysokim wynikiem, biorąc pod uwagę m.in. wyświetlenia z lat 2021-2022, kiedy te średnio wynosiły ok 150 tys. na odcinek.
Gorszą passę zdawał się przerwać bunt Jacka od psa Arona, kiedy to ten (enty raz) rozsierdził się i obraził na Mazura w związku z wyzywaniem go od psów i meneli. Sytuacja miała miejsce 10 września 2024 roku i zakończyła się słowami Arona: - NIE MÓW DO MNIE MENELU, TY… ŚWINIAKU JEDEN! SRAM NA CIEBIE, DO WIDZENIA!
Bunt Jarka poskutkował nowym rodzajem treści odcinków na kanale, a mianowicie - kontentem telefonicznym. Od 13 września 2024, czyli 3 dni po oddaleniu się redaktora z wnętrz drewnianego domku, rozpoczęło się nękanie go przez Knura poprzez rozmowy telefoniczne. Widzowie mogli poznać gniew i apogeum mlecznej furii Odyńca w związku z nieposłuszeństwem poddanego mu dotychczas Jareczka, ale do tego wszyscy słuchacze mogli na własne uszy przekonać się o tym, jak potężne potrafi być uzależnienie Krzysztofa od mleczka.
Mlekołak wielokrotnie podejmował próby wymuszenia na Jarku przybycie na Szkolną, ale warunkiem miało być zakupienie mleczka dla jego. Bez mleczka - do widzenia (następowało zakończenie połączenia, jeśli tylko Konon dostatecznie dosadnie usłyszał, że redaktor nie ma zamiaru wstępować do niego z mlekiem).
Wszystkie te rozmowy miały niemal identyczny przebieg - Odyniec czasem błagał, czasem żądał powrotu na Szkolną i zakupienie mleka, a także ukorzenie się Jacka przed panem bogiem i łożenie krzyżem za kłamstwa (za niedotrzymanie zakładu - chodziło o oranżadę, którą Aron podejrzewał o zawartość cukru i nie wierzył Knurowi, że tego cukru tam nie ma), do tego rozmowy były notorycznie zakłócane przez problemy ze słuchem Kandydata na kandydata. Konon jest bowiem głuchy jak pień (ale czego nie trzeba, to usłyszy) i połowy z tego, co się do niego mówi - nie rozumie. Monotonność połączeń przerwał odcinek, w którym wygłodzony narkotykarz (z ukierunkowaniem uzależnienia na mleko) zaczął straszyć Jarka uchodźcami, którym miał nakazać zgwałcenie aronowej córki w odwecie za brak ulubionego napoju bożego. 19 września 2024 widzowie mogli usłyszeć improwizowaną piosenkę, skomponowaną przez choroszczańskiego artystę pt.: „Oj córuś, córuś, a kto ci wyjebał tą pizdę.” (link, kanał Mleczny Człowiek). Po odśpiewaniu dzieła, Owalny Potwór chciał wiedzieć czy córka aby słyszała jego treść i zażądał podania jej do telefonu, na co Jarek zareagował udając, że jest swoją córką - i zmienił nawet głos (mówił wyższym). Ksiekowi zdawało się, że faktycznie słyszy aronową córkę i zaczął ją zastraszać m.in. wywiezieniem do lasu czarnym samochodem, gdzie zrobią jej szurum-burum.
21.09.2024r. Jarek zapowiedział, że osobiście kupi mleczko i wyleje je na posesji Kononowicza, na jego oczach. Chwilę później udał przed Kononem, że jest w towarzystwie wyimaginowanej Agaty, co obraziło Odyńca i (chwilowo) przestał mieć chęci na dalsze nękania. Negocjacje o przybycie redaktora na Szkolną wznowiły się kilka minut później - Jarek zażądał, by Mlekołak przyznał się, że nie posiada żadnej żony Agatki i żadnych dzieci - Konon puścił te żądania mimo uszu.
21 września 2024 przyszedł dzień, w którym Jacek od psa Arona zdecydował się wcielić w życie swój niecny plan - miał zamiar kupić zgrzewkę wody i włożyć ją do siatki, przez którą zawartość nie będzie widoczna dla Ksieka. Do tego chciał jeszcze zakupić jedno mleczko i faktycznie wylać je na oczach Prezydenta (tak jak kiedyś on wylał piwo) zgodnie z tym, co wcześniej zapowiadał.
Spotkanie odbyło się w Ogrodach Belwederskich - Jarek przyniósł ze sobą konia trojańskiego w postaci papierowej torby ze zgrzewką wody na spodzie i jedną butelką mleczka na wierzchu. Kiedy zasiedli w plenerze, Knur został poinformowany o tym, że jego marnotrawny redaktor ma zamiar napić się mleczka, co wprawiło go w chwilową konsternację i przyniosło ze sobą pytanie: „a dla mnie nie ma?”. Dosłownie sekundę później widzowie mogli usłyszeć dźwięk wylewanego napoju oraz zobaczyć równie krótki moment, w którym Knur chciał ratować sytuację. Szybko jednak się opamiętał, próbując zdzielić Jacuśka kulachą po łypie i każąc mu „spierdalać”. Można było się spodziewać, że Knur z Wilkowa wpadnie w furię - tak też się stało. Nastąpiło również oddanie aronowego kluczyka do bram Belwederu, a jeszcze tego samego dnia, Ksiek podjął kolejną próbę telefonicznych negocjacji. Podczas tych prób, kolejny raz zastraszał córkę Arona gwałtem i przekonywał o konieczności zażywania ogromnych ilości mleka oraz zaprzestania menelstwa przez Jarka. Chciał nawet zgody, ale miał trudności z zaakceptowaniem warunków umowy (musiałby przemyśleć swoje zachowanie i się zmienić).
24 września 2024 - Po dwóch tygodniach względnego1) detoksu od mleczka, Krzysztof przechodził fazę męczeńsko-błagalną. Smętnym, osowiałym głosem nawoływał dla Jarka:
„- Słuchaj, przyjedź, proszę ciebie. (…) Proszę ciebie, przyjedź. Na boga, na Maryję proszę… boską. Przyjedź. Bardzo proszę. Bardzo proszę. Bardzo proszę ciebie. (…) Ja proszę ciebie, ja proszę ciebie, wszystko zrozumiałem, wszystko zrozumiałem, proszę ciebie, przyjedź. Przyjedź, proszę ciebie. Przywieź mleczka, przywieź, proszę ciebie… (…) A co, mleczka nie chcesz przywozić dla mnie? Na wodzie? Na wodzie żyć? Powiedz! Odpowiedz, odpowiedz. Odpowiedz na moje pytanie! (…) Czy ty chcesz, żeby ja zdech? Chcesz, proszę bardzo! Będę żyć na wodzie, będę żyć na wodzie. Tyle dni przeżyłem, dalej będę żyć na wodzie! Chcę odejść, do boga, do mamy… (lament boży) Odejść do boga! (…) Przyjedziesz czy nie? Nie będę ciebie wyzywać już, nie będę. (…)”
Nie obyło się bez gróźb własnej śmierci i ponownego odejścia do Maryi, która była - swoją drogą - zapłodniona duchem świętym (dokładnie takich słów użył Męczennik Nieboży). Aron, wykorzystując osowiałość i zrezygnowanie Ksieka, próbował wymusić na nim postanowienie poprawy. Zmienił nawet głos, jakoby ponownie był swoją córką, Anielą, by Ksiek mógł tę rzekomą córkę przeprosić za groźby wykonania na niej gwałtu przez uchodźców, jednak okrutny Mazur nie wykazał ani grama pokory, skupiając się na własnej krzywdzie związanej z mlecznym postem.
„ - Ja bez mleka żyć nie mogę.” - mówił uzależniony Krzysztof.
28 września 2024 Aron, niczym Lessie, wraca do ustawień fabrycznych, czyli do roli sługi dla Jego. Przywozi mu bagażnik pełen zakupów spożywczych (i nie tylko), a pod belwederską bramką zastaje odpalony znicz, który miał rzekomo być dla upamiętnienia postaci Majora Suchodolskiego, a nie dla żyjącego jeszcze Kononowicza.