Trzecia afera cukrzycowa – afera, która miała miejsce 29 maja1) 2022 po tym, gdy - powiadomiony przez Wójcika Paweł - dostarcza Kononowicza do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku z ponad 550 mg cukru na dl krwi2) .
Na kilka dni przed wydarzeniem, widzowie kanału Sradka zaczęli w komentarzach zauważać pogarszający się stan Kononowicza. Zmienił się mu głos, ciężej oddychał, miał spowolnione ruchy i zbłąkane spojrzenie. Dzień przed trafieniem Gospodarza do szpitala, na Mlecznym Człowieku pojawia się wilm z Aronem i Geremkiem w rolach głównych. Obaj znajdują się na trawce poza zasięgiem Belwederu, nieopodal baru Zodiak. Debatują nad stanem zdrowia Krzysztofa, który nie zażywa leków i nie chce dbać o swoje zdrowie. Towarzyszy im olkohol.
29 maja 2022 w godzinach porannych OreganoTV bohatersko kontaktuje się z Pawłem z Warszawy i informuje go o złym stanie Ksieka, podając mu również numer telefonu do Gospodarza.
Pod bramką domku drewnianego stawia się Barnej z Rybim na tylnim siedzeniu. Rybi był wówczas prawdopodobnie pod wpływem środków oburzających, bo zachowywał się nietypowo.
Barnej wita się z Krzyśkiem, jednak ten nie był chętny do współpracy mając świadomość, że wszystko jest prawdopodobnie nagrywane (i było - zapis z siedmiogodzinnego lajta znajduje się tutaj). Paweł, próbując przekonać Ksieka mówi mu o tym, że lateksy na nim zarabiają, a poza tym że widac po nim, że źle się czuje i wygląda coraz gorzej. W końcu Prezydent ulega i wsiada do samochodu Pawła. Podczas całej afery wyznaje mu, że:
Ekipa złożona z Pawła, Rybiego i Ksieka zatrzymuje się przy barze Zodiak, by Barnej mógł zrealizować zamówienie dla Mlekołaka. Ten, nawet w obliczu krytycznej sytuacji zdrowotnej, wysyła jeszcze Rybiego, żeby dokupiono mu butelkę (albo dwie) napoju wiśniowego. Z Rybim jednak kontakt jest nieco utrudniony. Później dochodzi do dantejskich scen:
Podczas gdy Konon udaje się do toalety, a Barnej dalej składa zamówienie, do siedzącego na tyłach Rybiego dociera smród szczochów, bowiem Prezydent pozostawił na siedzeniu samoochodu pieczątkę BIO. Prawdopodobnie ten fakt skłania kolegę Barneja do oddania moczu na parkingu tuż przy samochodzie. Kiedy Paweł wrócił w końcu z wnętrza baru, dostrzegł, jak Rybi zaczepia i wyzywa przypadkowych klientów Zodiaka, kazał mu więc posadzić pizdę na siedzeniu i nie oddychać. Z racji utrudnionego kontaktu, jedyny problem jaki ewentualnie mógł zaistnieć w tej sytuacji według Rybiego, to padanie szczyn na samochód (a nie to, że obnaża się w miejscu publicznym). Obaj drą się na siebie w samochodzie, Barnej wyrzuca Rybiemu, że jest chujem, nie człowiekiem. A Rybi wielokrotnie przeprasza Pawła, że zachciało mu się sikać.
Kiedy wszyscy w komplecie ponownie znajdują się w samochodzie, wracają w okolice ulicy Szkolnej. Barnejowi udaje się jednak przekonać Ksieka, by podjechać na ostry dyżur, bo wszystkie przychodnie są w niedziele zamknięte, zatem ruszają ze Szkolnej w podróż do szpitala. W trakcie podróży ponownie omawiane są kwestie zarabiania na Krzyśku i apelu do Majora, ażeby wrócił do swojego przyjaciela i się nim zaopiekował.
Kiedy Kononowicza nie ma już w pobliżu, Rybi stwarza problemy z przypadkowymi osobami, stojącymi przed szpitalem (np. że zamiast pomagać to palą szlugi), a także docieka, dlaczego nie są oni ludźmi tylko chujami. Barnej wielokrotnie wypowiada słowa żalu skierowane pod swoim własnym adresem - źle zrobił, że zabrał ze sobą Rybiego.
Po prawie trzech godzinach oczekiwania, Paweł zgarnia nagrywający telefon z deski rozdzielczej i postanawia wykonać krótki reportaż z wnętrz szpitala. Kononowicz czuje się lepiej, otrzymał kroplówkę i ma siedzieć przez około dwie godziny aż wleje w siebie cały płyn. Udało się wykonać pomiar cukru - 550 sypukcji. Jest to o 50 sypukcji mniej niż podczas drugiej afery cukrzycowej, kiedy padł rekord.
Przy wyjeździe ze szpitala, pojawia się dwóch facetów, którzy uświadamiają (głównie Rybiemu, bo znali Pawła), że Rybi nie jest u siebie i ma się zachowywać. Niewiele brakło, aby z wycieczki na ostry dyżur otrzymał ostry wpierdol. Dalsza droga przebiegała na dość osobliwej wymianie zdań pomiędzy Barnejem, a jego przyjacielem. Wszystko zostało zarejestrowane na lajcie.
Po dwóch godzinach oczekiwania, Kononowicz jest transportowany przez ratowników medycznych do wnętrz ambulansu, dlatego Paweł udaje się w kolejną podróż, tym razem za karetką. Ksiek zostaje oddelegowany do Samodzielnego Szpitala Miejskiego im. PCK na ul. Sienkiewicza 79, gdzie powinien spędzić przynajmniej kilka dni. Zwalnia się jednak wcześniej na własne żądanie.
Paweł z Warszawy, nauczony doświadczeniem, słusznie przewiduje, że zostanie spierdolony ze stanowiska przez Kononowicza, który najpierw wyznaje strach przed opiekunami, by później z nimi siedzieć i rugać Barneja. Ma to miejsce już dwa dni po aferze.
31 maja, Aron od psa Jacka nagrywa w sali plenarnej wybielający wilm, w którym padają odgórnie narzucone hasła w ramach manipulacji opinią publiczną: „A trzeba było posłuchać i jechać do lekarza jak mówiliśmy” „Trzeba było posłuchać, Krzysztof”. Następują marne próby zatuszowania chlania na zielonych wzgórzach z Geremkiem.
We trójkę jadą po Pawle jak po masełku, a najwięcej do powiedzenia ma Pracownik Umysłowy. Jedyną rzeczą, jaką Aron wtedy pochwalił, było samo zawiezienie Kononowicza do szpitala. W gruncie rzeczy całość materiału skupia się na prostowaniu kwestii poruszonych przez Ksieka na lajcie Barneja, jakoby np.: miał otrzymywać tylko 400 zł kieszonkowego na miesiąc - co nie jest prawdą; bał się opiekunów - co później Kononowicz neguje i twierdzi, że boi się samego Pawła, który ma rzekomo negatywnie i twardo do niego podchodzić.