Afera pracowa, zwana również Dziadami Bliżyńskimi - miała swój początek 8 lipca 2024 roku, a głównym jej bohaterem był Piotr Kołodziej. Saga została podzielona na dwie tetralogie.
8 lipca 2024 roku Piotr, za pośrednictwem swojego kanału „Idź w PISSdu” oskarża swojego brata i Olgierdana o to, że tego dnia został zwolniony z pracy. Barnej i Wójcik mieli, zgodnie z narracją WSW, wydzwaniać do PIP1) i podpierdolić jego szefa o warunki zatrudnienia2), co w efekcie skończyło się rozmową na dywaniku. Piotr musiał zdać busa, którym dotychczas podróżował i pożegnać się z pracą, którą kochał.
Zapisy lajtów z dnia 8.07.2024r., określonych przez użytkowników wykop.pl mianem „Dziadów”,
Pierwsza Tetralogia:
Podczas transmisji widzowie uznali, że całe expose odbyło się pod wpływem lekkiego upojenia olkoholowego. Ilość przekleństw i wyzwisk przekroczyła wszelkie, dotychczasowe skale przekleństw i wyzwisk na lajtach Piotra. Olgierdano został nazwany m.in. iławską kurwą, a Paweł - świętokrzyskim pedałem. Oczywiście wielokrotnie słyszalny był tam także epitet „skurwysyn” w stosunku do brata, choć obaj bracia mają tę samą matkę.
W pewnym momencie Piotr, pociągając nosem, ukazał swoją łypę i potwierdził, że upaja się olkoholem, bo mu wolno. Niedługo później do Suma Wąsatego zadzwoniła żona, prawdopodobnie chcąc doprowadzić męża do porządku, ale połączenie trwało zaledwie jakieś 3 sekundy i niczego nie zmieniło.
Piotr zaczął zastraszać obiecywać Pawłowi i Łukaszowi, że zostanią zcweleni i będą mu obciągać do końca życia.
W pewnym momencie Sumowi załamał się głos, kiedy ponownie wspominał o utracie pracy i pieniądzach, które były mu potrzebne, a których nie będzie mógł już tam zarabiać. Koleny raz zadzwoniła też jego żona, tym razem stanowczo żądając od męża zakończenia lajta, bo słychać go w całym bloku. Piotr nic sobie z tego nie zrobił.
Pierdolę, już odrzucam połączenia… Już do mnie żaden logistyk nie zadzwoni… WY KURWY, WY KURWY. - Piotr Kołodziej podczas lajta, Akt II
Na lajcie mogliśmy usłyszeć następujące oskarżenia:
Lajt został niemal natychmiastowo zdjęty z kanału Idź w PISSdu, zaraz po jego zakończeniu. Widzowie wątpili w to, żeby faktycznie Paweł lub Łukasz byli w stanie posunąć się do tak haniebnych czynów, mających na celu pozbawić Wąsatego Suma pracy. Ponadto na wykopie żałowano dla szefa Piotra, że zwolnił swojego, prawdopodobnie jedynego, chłopeckowego pracownika, który robił kilometry za kilkadziesiąt groszy4) i był na każde zawołanie.
Tego samego dnia, ale około pół godziny później, WSW odpala kolejną część lajta. Słychać na nim, że główny bohater zaczyna osiągać stan określany jako al-dente. Sam zresztą twierdzi, że będzie pił tyle, ile będzie chciał. Zaznaczył także, że nikt nie będzie mu „blokował transmisji”. Napił się wódki, żeby to wszystko odróżnić. Stwierdził, że dziś jakoś dziwnie się opił. Groził także, że zajebie Pawła i Łola za pisanie do jego szefa i wyrzucenie z pracy. Płakać mu się chciało, bo bardzo cieszyło go to, co robił. Na odchodne Piotr miał usłyszeć od szefa: „Zawdzięczaj to swojemu bratu”.
Już się do mnie nie odezwie żadnen człowiek, już nic nie powie… „Piotrek jedziesz tam i tam”, chuj tam. Zawsze były problemy. Może… Skończyło się dzisiaj. Odebrali mi samochód - odebrali mi wszystyko. CHUJ TAM. Pewno gdzieś pójdę do roboty. WY SKURWYSYNY, co do tego doprowadzili - nigdy wam nie odpuszczę. - Piotr podczas lajta, Akt III
Około godziny 22 czasu polskiego, otrzeźwiony Sum udał się do pobliskiego sklepu po kolejną dawkę olkoholowego trunku - Panią kasjerkę przywitał słowami „NIECH BĘDZIE POCHWALONY OJCIEC JEBANY TADEUSZ RYDZYK”, a Pani kasjerka sprzedała mu wódeczkę, nie zważając na to, że osobom pod wpływem nie sprzedaje się olkoholu. Po udanej transakcji, akcja przenosi się na zewnątrz i w końcu możemy oglądać twarz WSW w pełnej krasie. Piotr nie szczędzi słów dla Olgierdana, informując widzów, że Wójcik, zwany przez przeciwników „Pandą” ma podkrążone oczy, bo jest… Ciapaty. W międzyczasie Sum wyznał, że ten dzień jest najgorszym dniem w jego życiu, łzy leciały mu po policzkach, ni to od dymu papierosowego, ni to od żalu, który ściskał jego serce.
W tym samym czasie na kanale Łukasza na Jutubie pojawia się wpis w zakładce „Społeczność”, według którego Piotr miał zakończyć transmisję, bo oglądał ją jego szef. Owszem, prawdopodobnie oglądał, ale Piotr niechcący zakończył lajta i zaraz potem włączył nowego.
Należy wspomnieć, że widzom Uniwersum podobała się postawa moderatorów, którzy dopingowali Piotrkowi, zachęcając do pijackiego amoku.
O godzinie 22:45 na kanał Olgierdana zostaje przesłany fragment rozmowy Pawła z byłym już szefem Piotra, z którego wynika, że szef Andrzej był dotychczas zadowolony z pracy Suma, ale na drodze ku dalszej współpracy stanął brak prawa jazdy (Choć dotychczas Piotr wykonywał tę pracę przez ponad 3 lata, jeżdżąc firmowym busem z owocowym załadunkiem).
W 1:54:34 minucie ostatniego lajta z całej, dziadowskiej epopei, Piotr postanowił wykonać połączenie do swojego brata bliźniaka. Paweł odebrał telefon, początkowo ostrożnie dobierając słowa w sformułowanie: „No, co tam”. Piotr zarzucił jemu i „cwelowi Łukaszenko” wyrzucenie go z pracy - na co Barnej zareagował udawanym zdziwieniem, po czym poinformował, że rozmawiał z szefem Andrzejem, ale szczegóły rozmowy przekaże bratu później. W międzyczasie wyjawił na transmisji, że Piotr oczekuje na rozprawę sądową, która ma się odbyć 15 lipca. Sprawa miała rozchodzić się o nawoływanie do różnych rzeczy (z art. 212, 216), z powództwa Dryblasa.
Barnej ostrzegał brata, że ten, od około 6 godzin, prosi się o wyrok, wyzywając wszystkich wokół i grożąc. Według Pawła, WSW próbuje imponować swoim widzom (ponad 1000 osób na lajcie) i rujnuje sobie tym życie, zachowując się jak stary PGRus. Poza tym padło również pytanie, gdzie znajduje się menadżerka Piotra, która wcześniej była dużo bardziej skora do kończenia lajtów wbrew Piotrkowi, by zapobiec jego upadlaniu, ale tym razem jej nie było, co pozwoliło Sumowi na rozwój sumozy.
Podczas rozmowy poruszony został wątek kradzieży kosiarki ze spółdzielni. Złodziejem miał być Paweł, któremu spółdzielnia założyła sprawę.
Piotr jechał też po synie swojego brata jak po masełku5), choć kilka godzin wcześniej wspominał, że rodziny i pracy nie powinno się tykać. Rozmowa zakończyła się miłym „Dobranoc.” z obu stron.
Piotr odgraża się Łolowi podczas Aktu IV Dziadów |
Tuż przed północą Sum Wąsaty decyduje się ruszyć po kolejną dawkę olkoholu na pobliską stację Orlen, gdzie od kasjerki dowiaduje się, że ktoś niedawno był na tej stacji i coś nagrywał (prawdopodobnie jakiś widz), co tylko rozwściecza Piotra. Po szybkim powrocie do domu rozpoczął wygłaszanie kolejnych informacji szkalujących Wójcika, który (według Suma) nigdy w życiu nie skalał się robotą, tylko chlaniem i kradzieżą. Nie potrafi wychować swojego dziecka i ma być ponadto objęty zakazem opieki nad córką, z którą może widywać się tylko w niektóre dni.
Lajt nieoficjalnie zakończył się po 3 godzinach i 33 minutach smętnym westchnięciem Piotra. Do końca transmisji widzowie mogli już tylko oglądać nocne spanie, co w efekcie przyniosło Uniwersum Bliżyn około 6 godzinnego alko-lajta. W całości, Piotr był aktywny przez około 9 godzin, podczas których głównie wyzywał swojego brata i Łukaszenkę. Ilość rzuconych „kurw” i „pedałów” padła wtedy niezliczoną ilość tysięcy razy.
Ku zdziwieniu widzów Uniwersum Bliżyn, już kilka godzin po zakończeniu oficjalnej części Dziadów, tzw. preludium - Piotr, o godzinie 9:52 dnia 9 lipca 2024, odpala kolejną transmisję, na której zapowiada udanie się na lotnisko i rozpoczęcie wojny. Widok nie był typowy dla twórczości Piotra, bo tym razem nie mógł on już nagrywać lajta z trasy, skoro dzień wcześniej musiał zdać busa i stracił pracę. Co ciekawsze - zdawało się, że WSW wyszedł z nocnej popijawy bez szwanku.
Już na wstępie Sum poinformował o celu swojej wyprawy - chciał bowiem pochwycić busa Itaki, którym przemieszczał się jego brat Barnej. WSW otrzymał zdjęcia brata (ze wczesnego okresu, kiedy ten nie był jeszcze zatrudniony), wysiadającego ze wspomnianego pojazdu na parkingu LOT, ul. Krakowiaków 75, kiedy przywoził innych pasażerów na lotnisko. Suma zainteresowało czy Paweł ma jakieś papiery na takie praktyki. Przy okazji mogliśmy usłyszeć, że Barnej to narkoman (wraz z Olgierdano), bo obaj mieli być nafurani marihuaną podczas nagrań do programu Sprawa Dla Reportera.
Zapisy lajtów z dnia 9.07.2024r.,
Dziady Bliżyńskie. Druga Tetralogia:
Plan Suma na ten dzień był jasny: wizyta na lotnisku, wizyta na Bruna (spółdzielnia Batory)6) oraz wyjaśnianie Barneja i Olgierdana. W osiemnastej minucie Piotr poinformował, że rozmawiał już ze swoim szefem Andrzejem, który nie był świadomy, że rozmowa telefoniczna między nim a Pawłem była nagrywana. Nagranie, opublikowane na kanale Olgierdana, zostało szybko usunięte (Link do reuploadu).
O 10:10 Piotr zameldował się na Okęciu wyznając, że miał kaca - bo każdy ma kaca po przepiciu. Zapowiedział, że będzie odwiedzał lotnisko codziennie (i ewentualne parki), żeby upolować Mokotowskiego Gita.
Po około 40 minutach WSW złapał jakiegoś znajomego - ten rozpoznał go jako „brata Czaka” i wyznał, że nie chce problemów (jego szef imieniem Karol7) już dostał cynka i zadzwonił do niego, by nie nie narobił problemów w związku z podwózką WSW). Znajomy podwiózł go nieco bliżej, w okolice Krakowskiej - a Sum zapowiedział dla widzów, że nie zamierza się ogarnąć i dotrze na miejsce hulajnogą lub czymkolwiek innym. Niedługo później wsiada w jeden z autobusów miejskich, nagrywając IRL z prawdziwego zdarzenia. Już drugi raz podczas transmisji zadzwonił do niego zatroskany moderator pytając o to czy ma ze sobą powerbanka, w razie gdyby Piotrowi padł telefon. Następnie ostrzegł go przed ewentualnym pojawieniem się policji na Okęciu - służby mogły tak naprawdę zostać wezwane przez każdego, od Pawła po Olgierdana aż do postronnych obserwatorów czy widzów na transmisji.
Po godzinie porannego lajta do Suma dzwoni nawet jego mama, ale ten odrzuca połączenie, pomstując na brata, który - sam boi się zadzwonić i powiedzieć mu „Piotrek, nie rób trzody”, więc uruchamia wszystkich dookoła. Rozwścieczony Piotr zdecydował się oddać mocz gdzieś przy chodniku nieopodal lotniska, ani na chwilę nie przerywając wyzwisk kierowanych w stronę Barneja. W pewnym momencie dźwięk z transmisji się urywa, a sam lajt zostaje zakończony. Na jego miejsce pojawia się 4-minutowy zapis zatytułowany "alo, alo", na którym Sum Wąsaty przeczytał na czacie, że jest nominowany do Dzbana Roku.
W końcu dotarł na parking na Krakowskiej, by dopaść Mokotowskiego Gita, ale - z nieokreślonego powodu - zaczął tracić sygnał na transmisji, aż stracił go całkowicie.
Chwilę później do życia została powołana VII część Dziadów, zatytułowana: "ohhhjjjjjjjj". Piotr miał poinformować ludzi z zajezdni dla busów, że na Krakowskiej pracuje na czarno pewnien stalker, bo nic już więcej nie mógł zrobić. Z tamtego miejsca zdecydował, że pojedzie na Mokotów do spółdzielni Batory narobić trochę bigosu i poinformować spółdzielnię, „jaka kurwa u nich mieszka”.
Podczas lajta mogliśmy dowiedzieć się kolejnej, ciekawej rzeczy - zgodnie z narracją Piotra, Olgierdano oszukał swoich widzów, kiedy przez pewien czas zbierał pieniądze na wiązanki dla swojego kolegi, z których się nie rozliczył. Zbiórka miała też być utworzona w dzień pogrzebu Iksela, ale tego, co stało się z pieniędzmi - nie wie nikt, bo Wójcika nie było nawet na cmentarzu. Ponadto, co ponownie zostało wyjawione, Łukasz miał dopuszczać się naruszeń z obszaru art. 207 wobec swojej partnerki. Miał się nad nią znęcać, ale ta wycofała pozew w obawie przed Łukaszem - informacja wyciekła, bo - według Suma - Wójcik nie umiał się zachować. W eter zostało rzucone wyzwanie, aby (cyt.) Olgierdano-Cwelano udał się na komendę i zapytał czy nie jest poszukiwany - Piotr jest pewien, że tego nie zrobi. Policja ma bowiem doprowadzić go na zeznania.
„Ludzie, opanujcie się. Opanujcie się. To jest śmieć, który znęcał się nad swoją kobietą.” - Piotr o Wójciku
Olgierdano odniósł się jedynie do części zarzutów, dementując je i grożąc Sumowi powtórki z rozrywki z Dryblasem8), a nawet i jeszcze więcej.
___
Do WSW znów zadzwoniła mama, ale tym razem połączenie nie zostało odrzucone. Krótka rozmowa zakończyła się uspokajaniem rodzicielki, by później ponownie przejść do wyzwisk kierowanych pod adresem Wójcika i Barneja. Wyzwiska i komentowanie sytuacji nie kończy się nawet w autobusach miejskich, którymi wówczas poruszał się Piotr, by dotrzeć do celu do spółdzielni na Bruna. Po jakimś czasie wylądował w taksówce i dotarł nią na róg Łowickiej - kierowca nie był zbyt rozmowny, choć Piotr próbował zagaic rozmowę mówiąc, że jest gorąco jak skurwysyn. Po drodze wstąpił do jednego z mokotowskich sklepików, w którym znajoma sprzedawczyni myślała, że jest swoim bratem, ale z zapuszczonymi wąsami. Podczas krótkiej pogawędki, Piotr podzielił się ze wszystkimi złotą myślą:
„Ja ci powiem. Ludzie normalni umierają, kurwy zostają na tym świecie. A dlatego kurwy zostają, żeby było… Fajnie. (Zapada niezręczna cisza). A co Jolka, a co robi Jolka? (Do Suma dzwoni telefon) - Kurrrrwy jebane, dzwonią i dzwonią.”
Kasjerka: - „Kto dzwoni…?”
Piotr: - „Co? A nie wiem, jakieś śmiecie.”
Po 1 godzinie i 25 minutach trzeciej części lajta, WSW trafił w końcu do spółdzielni na Bruna i zaczął wypytywać pracujących tam ludzi o swojego brata, który był tam kiedyś cieciem. Ci odesłali go w inne miejsce, piętro niżej, gdzie dowiedział się, że Barnej nie jest już cieciem w spółdzielni od 2 lat. - Tę informację Sum potraktował jako narzędzie groźby, odrzekł bowiem do Pawła, że „jest to tylko dla niego ostrzeżenie, bo następnym razem będzie rozmowa z panią prezes tej spółdzielni i będzie robione interview”, jak się nie uspokoi i nie zacznie zachowywać jak normalny człowiek. Olgierdano również otrzymał swoje groźby wizyty Piotra w jego spółdzielni.
Jak dotąd, WSW nie nawiedziła jeszcze żadna policja, co niejednokrotnie przewijało się podczas transmisji w formie ostrzeżeń. Temat funkcjonariuszy powrócił jednak tego dnia szybciej, niż się wszystkim wydawało.
—
Po dwóch godzinach lajta, Piotrowi przypomniała się sytuacja sprzed kilku godzin, w której to jeden z jego znajomych-kierowców z Okęcia otrzymał telefoniczne ostrzeżenie od szefa imieniem Karol, aby nie podwozić nigdzie WSW i unikać problemów. Miał ostatecznie także wymusić na kierowcy, aby ten wysadził Piotra. Sum stwierdził, że takie zachowanie ze strony szefa jest mobbingiem, a sam szef to Ludwiczek9) z bajki Świat wg Ludwiczka.
Załamany sytuacją Piotr zapowiedział rozgrzeszanie Olgierdano i Pawła w zamian za to, że ci wchodzili w jego życie prywatne. Nadszedł czas rozliczeń. - Z tymi zapowiedziami oraz z niskim poziomem baterii, główny bohater Dziadów udał się do domu.
Przyjście do domu ani na chwilę nie powstrzymało Suma przed ciągłym wspominaniem o Olgierdanie i swoim bracie, choć tym razem najbardziej obrywało się temu pierwszemu. Piotr bowiem stwierdził, że nie ma już nic (przez takich cweli) i jest nikim, dlatego nie ma niczego do stracenia. Kolejny raz widzowie mogli dowiedzieć się innej, nowej rzeczy na temat Barneja, który nie może być zarejestrowany w żadnej firmie, bo zainteresowaliby się nim komornicy, którzy tylko czekają na możliwość zajęcia należnych pieniędzy w kwocie 250 tys zł, jakie Paweł wisi dla urzędu skarbowego.
W przedostatnim akcie Dziadów, Piotr stwierdził, że chyba ze sobą skończy przez to wszystko, co spotkało go za sprawą Wójcika i brata bliźniaka. Początkowo chciał już zakończyć transmisję, ale uznał, że uda się jeszcze do sklepu po wódeczkę. Zanim jednak to się wydarzyło, zadzwonił do brata, który nie był pewien w jakiej sprawie ten do niego dzwoni. Dowiedział się, że w takiej, aby go uprzedzić o pilnowaniu z każdej strony oraz, że odpowie za nagranie rozmowy z szefem Piotra - Andrzejem bez jego wiedzy i zgody. Rozmowa jedynie rozjuszyła Suma, który chciał się ustawić na solówkę na Ochocie pod Orlenem za 15 minut, kiedy będzie w drodze po ćwiartkę. W międzyczasie w końcu uruchomiła się długo wyczekiwana menadżerka Suma - Katarzyna, która w jakiś sposób próbowała zakłócić olkoholowy szał uniesień swojego przyjaciela, jednak ten kazał jej spierdalać i nie pierdolić w jego strimie czy blokować czat. Tak zakończyła się VII część.
Ostatni akt rozpoczął się karceniem Katarzyny, próbującej wyłączyć Sumowi transmisję, na co on stwierdził, że to zaczyna robić się już niesmaczne i „zaraz, kurwa, zagadamy inaczej”. Zażądał, żeby nikt nie interweniował i nie przerywał mu w mówieniu prawdy, po czym zapowiedział, że właśnie wychodzi na Orlen zobaczyć się z cwelami, którzy tak ochoczo go straszą. Jakież wielkie było jego zdziwienie, kiedy kilka minut później obsługa stacji paliw odmówiła mu sprzedaży alkoholu.
Jedna z pań z obsługi kasy na stacji Orlen potwierdziła, że nie mogą już sprzedać Piotrowi wysokoprocentowego trunku, bo wydzwaniają do nich mówiąc, że będą wyciągane konsekwencje z tego, że wczoraj osoba imieniem „Anka” dopuściła się sprzedaży alkoholu nietrzeźwemu WSW. Takich telefonów, informujących o nagraniu ze sprzedaży, krążącym po sieci - miało być już dużo. Choć Piotr faktycznie się zdziwił, nie zatrzymało go to jednak przed zignorowaniem informacji i zażądaniem sprzedaży rudej dwusetki. Transakcja została sfinalizowana i przypieczętowana kolejną dawką potężnych wyzwisk.
—
Wydarzenie na stacji paliw prawdopodobnie spowodowało, że Sum zapomniał sobie o tym, że miał tam czekać 15 minut na potencjalnych oponentów, z którymi się uprzednio umówił telefonicznie. Chwilę później wrócił jednak temat ustawki, Piotr ponownie zadzwonił pod numer brata i próbował umówic się na solówkę z towarzyszącym mu osobnikiem, wmawiając sobie, że za 3 minuty pod Orlenem dojdzie w końcu do rękoczynów. Po 3 minutach ponownie wyszedł z mieszkania i zjawił się na miejscu, ale tym razem w akompaniamencie dzwonka non stop dzwoniącego telefonu z motywem „HELLO MOTO”. Wszystkie połączenia były odrzucane przez rozsierdzonego WSW, któremu było wstyd za to, że internetowe kurwy wydzwaniają na stację paliw.
W 53 minucie ostatniego lajta do brata w końcu dodzwania się brat z ostrzeżeniem o nadchodzących kłopotach, skoro Piotr groził im (Olgierdanowi i Barnejowi), że ich pozabija. To połączenie było ewidentną próbą zagrania Barneja pod ewentualną sprawę w sądzie, bo Paweł nieco zmienił narrację i próbował przeforsować w rozmowie zdanie, że boi się/obawia swojego brata, który używa wobec niego obelżywych słów.
Po godzinie i trzynastu minutach transmisji, do mieszkania Piotra zadzwonił dzwonek. Upojony szałem Sum ostro zażądał odpowiedzi od tego, kto stał za jego drzwiami - kim ten ktoś jest („Kto tam! Pytam się, kurwa, kim jesteś!”). Okazało się, że pod drzwiami stał dostawca z nieopłaconym kebabem, któremu Sum rozkazał wypierdalać, wygłaszając dla widzów kolejne porcje wyzwisk pod adresem bohaterów, którzy są tak odważni, że zamawiają mu kebaby.
Osiem minut później ponownie rozległ się dzwonek do drzwi, ale tym razem z opłaconym jedzeniem, którym Piotr wzgardził i kazał zjeść zamówienie jego dostawcy.
Minutę później WSW znów podchodzi do drzwi, bo znów czeka na niego opłacone jedzenie - które i tym razem zostało wzgardzone.
Dwie minuty później widzowie transmisji mogli usłyszeć dzwonek do drzwi po raz czwarty, ale tym razem nie jest to żaden dostawca jedzenia, a dwaj, smutni panowie w policyjnych mundurach.
Policjanci otrzymali bowiem zgłoszenie, że Piotr może przejawiać myśli samobójcze, dlatego przyjechali to zweryfikować. Sum zaprasza ich do środka, w międzyczasie było jeszcze słychać, jak funkcjonariusze zastrzegają, że nie chcą być nagrywani, a także mówią, by wyłączyć lajta, na co Piotr się nie zgodził. Do widzów dotarła także informacja o nadjeżdżającym ambulansie w celu sprawdzenia stanu psychicznego WSW, który był zresztą ciekawy - kto zadzwonił na policję. W tym momencie jeden z funkcjonariuszy w jakiś sposób sięgnął po telefon, z którego nadawana była transmisja, i ją wyłączył.
9 lipca 2024 roku, w dniu kiedy, rozgrywała się druga tetralogia Dziadów, Łukasz Wójcik postanowił nagrać względnie krótkiego lajta, na którym poinformował, że ma rodzinę i to nią zamierza się zajmować, zamiast Sumem Wąsatym, który chodzi po mieście jak chore zwierzę. Jako wprawny uczestnik rozpraw sądowych zapowiedział także, że jest już po rozmowie z adwokatem i życzył WSW powodzenia na sprawie z Dryblasem, bo wyrok za te wszystkie, powstałe części Dziadów, których dopuścił się Piotr podczas alkoholowego szału - jest już pewny.
Na transmisji zostały również zdementowane pomówienia, jakoby on lub Paweł mieli przyczynić się do zwolnienia Suma z pracy. Potwierdził, że jest w posiadaniu całej rozmowy Barneja z szefem Piotra i będzie to udostępnione jeżeli „ktoś będzie chciał”, bo na swoim kanale nie ma zamiaru niczego już publikować. W zwięzłych słowach szef powiedział, że „bez prawka nie ma pracy”, a także, że „nie dał mu wszystkich pieniędzy”, bo WSW miał się stawić u szefa w stanie upojenia olkoholowego i tamten miał się bać, że pieniądze mogłyby zostać przepite. Sum rzekomo byłby w stanie wrócić do pracy pod warunkiem, że zrobi sobie prawo jazdy.
Widzowie próbowali uzyskać od Olgierda odniesienia się do słów z piotrkowych lajtów m.in. że ten odbierał mu dziecko ze szpitala z porodówki, na co Łukasz zareagował jedynie słowami „to już jest zamknięty zakład psychiatryczny”. Zmieniając temat podrzucił widzom ciekawostkę, jakoby Siewierska znalazła sobie partnera, co pasowałoby do teorii, że przez długi czas ignorowała poczynania rozjuszonego Piotra WSW podczas pisania historii Dziadów Bliżyńskich.
Inne, zdementowane informacje dotyczyły wydzwaniania do Katarzyny o 1 w nocy w sprawie bicia przez Ukraińców oraz rzekomego statusu osoby poszukiwanej.
Zgodnie z tym, co powiedział Wójcik podczas transmisji, Piotr Kołodziej powinien - na dniach - otrzymać pismo w związku z naruszeniem dobrego imienia Olgierdano. Ma także „być działane”, ale widzowie nie będą wiedzieli o tym, co dokładnie będzie działane.
Olgierdano także uznał, że WSW „zrobił 207mę na streamie”, bo jego żona była rzekomo zastraszona, wolała nie przebywać wtedy w mieszkaniu i jedynie próbowała kontaktować się z mężem telefonicznie, aby wyprosić od niego zakończenie transmisji.
9 lipca 2024 roku, ale w okolicach godziny 20 Rybcia Kasia poszła w lajt zatytułowany: "Policja była przez... info o Piotrku", na którym uzupełniła informacje o tym, co działo się z Piotrkiem w trakcie i po odwiedzinach policji, która zakończyła mu transmisję.
Piotr miał, według zgłoszenia, stwarzać też zagrożenie dla domowników (choć był wtedy sam w mieszkaniu). Podczas wizyty funkcjonariuszy, w lokum Suma zjawił się też jeden z członków rodziny, ale nie był to Paweł10). Paweł był za to tym, który zadzwonił na policję, informując o rzekomych myślach samobójczych i stwarzaniu zagrożenia.
Wizytujący policjanci dostali wgląd w kanał WSW na Jutubie i spisali sobie jego nazwę, obejrzeli filmy na kanale, orientując się, że ten jest powiązany ze Szkolną 17 - więc filmy z tego Uniwersum również zostały przejrzane. Cała interwencja zakończyła się przyjazdem ambulansu i stwierdzeniem ratowników, że z Piotrem wszystko w porządku i niczego mu nie potrzeba.
Podczas lajta został także poruszony wątek użytkownika wykopu o nazwie @kiko_da_silva, który już od jakiegoś czasu jeździ za braćmi swoim motorem i robi im zdjęcia - nie inaczej było podczas Dziadów, kiedy to zjawił się m.in. na ulicę Daleką, gdzie prowadzona była interwencja. Na Daleką przybył też Barnej.
Żona Piotra znajdowała się wówczas na wsi i nic złego się jej nie działo, a sam Piotr miał dostać nakaz od policji, żeby tymczasowo dać sobie spokój z lajtami i niczego nie nagrywać.
Jeszcze tego samego dnia (9.07.2024), ale późnym wieczorem Sum Wąsaty łamie słowo dane policjantom o zaprzestaniu lajtów i rozpoczyna kolejną transmisję dźwiękami kompozycji Fryderyka Chopina11), które były wstępem do utworu pt.: „Córka grabarza (1973)”. Oprócz tego widzowie mogli usłyszeć też inne, ciekawe utwory (m.in.):
Piotr w dalszym ciągu był cięty na Olgierdana i Barneja, ale jego entuzjazm nieco przygasł i dało się usłyszeć początki moralniaka. Uznał, że zapędził się w tym wszystkim, zapominając o tym, co najważniejsze w życiu (żona i rodzina) - o czym przypomniał mu jego syn. Wspomniał także o miłości do swojej żony i dedykował jej nawet piosenkę. Chciałby zabrać ją do muzeum w Tokarni, ale nie będzie już miał na to pieniędzy. Do Piotra zadzwonił też jakiś widz zarzucając mu, że pije olkohol na lajcie. Na Sumie prawdopodobnie zrobiło to wrażenie, bo zakończył lajta w obawie, że „znowu zaczną się telefony na policję”.
Ten niemal dwugodzinny lajt został określony IX częścią Dziadów, jednak jako Kononopedia, pozwoliliśmy sobie oddzielić tę część od dwóch poprzednich tetralogii. Jest to tzw. „postludium”.
10 lipca 2024 roku na kanale Piotra z Warszawy na Jutubie w zakładce „Społeczność” pojawia się oświadczenie w związku z minionymi wydarzeniami, a nazwa kanału została poszerzona o słowo „Archiwum”.
Ponad miesiąc później, bo 18 sierpnia 2024 roku w okolicach godziny szóstej rano na „archiwalnym” kanale Piotra i Siewierskiej pojawił się lajt. Na transmisji mogliśmy zobaczyć Suma z nową energią i błyskiem w oku. Sum zapowiedział, że to wcale nie jest żaden wielki powrót, bo Uniwersum się już kończy. Poza tym: Z nikim ma nie mieć poukładane i z nikim nie chce sobie niczego układać. Udało mu się także znaleźć pracę - obecnie pracuje jako cieć, z czego jest zadowolony. Na lajcie otwarł sobie puszkę Tyskiego, zaprezentował się z widocznie krótszymi wąsami12) i z pieskiem Tajsonem (lub Tysonem). Żona Piotra, Edyta, była wwówczas na grzybach.
Zdementował także plotki o rzekomym pobiciu w związku z ciemnymi plamami jakie ma na bokach policzków.
Piotr wrócił do nagrywania lajtów. Na jednym z nich spożywał nawet śmierdzącą rybę z konserwy.
10 sierpnia 2024 stał się bohaterem akcji propagandowej Prawa i Sprawiedliwości, o czym więcej można przeczytać na jego profilu.