Spis treści

« wydarzenia

Sprawa dla reportera

Grafika autorskiego programu Elżbiety Jaworowicz (telemagazyn.pl)

Sprawa dla reportera - autorski program interwencyjny Elżbiety Jaworowicz, emitowany na antenie TVP1 od 29 stycznia 1983 roku (z przerwami), dostępny też w serwisie TVP VOD. Teoretycznym celem programu jest interwencja w trudnych, konfliktowych sprawach społecznych i potencjalne znalezienie rozwiązania trudnych sytuacji życiowych omawianych w programie.

Fabuła programu

Program składa się z dwóch części: reporterskiej (zrealizowanej na miejscu omawianego wydarzenia) oraz studyjnej (przedstawiającej dyskusję zaproszonego grona znanych ekspertów z bohaterami reportażu). Ostatnia część jest także oprawiona występem, najczęściej muzyką disco polo. Na jeden odcinek składają się dwie osobne sprawy/historie innych bohaterów.

Kontrowersje

Discopolowcy śpiewający wesołe piosenki obok płaczących bohaterów odcinka, awantury pomiędzy zaproszonymi ekspertami - to niemal schemat każdego z reportaży SDR. Historia formatu ma za sobą nawet takie jazdy, jak kłótnia o weganizm i przykazania boże. Można wypunktować wiele elementów, których absurd wykracza poza wyobrażenia. Jednym z nich było zaproszenie do programu Tamary Gonzalez-Perei. Kobieta przyniosła do studia kamienną czaszkę i bęben, dzięki któremu miała uzdrawiać dźwiękiem. Kolejnym absurdem był Zenek Martyniuk dający koncert u boku ojca chorego chłopca. W odcinku, w którym kobieta skarżyła się na przemoc seksualną i znęcanie ze strony męża, zagrano utwór “Żono moja”. W innym fragmencie bohaterka po mastektomii usłyszała od księdza zarzut, że “nie obsługuje męża„, choć będąc żoną, ma taki obowiązek. W jednym z odcinków bohaterem był mężczyzna, który po rozwodzie stracił wszystko i jak skomentowała Elżbieta Jaworowicz: “ostał mu się jeno sznur, stare kalesony i wypchany bóbr”. Dlatego też na stole w studiu umieszczono prawdziwe wypchane zwierzę. Furorę w sieci zrobiła również sprawa Ciapunia, czyli psa, który został oskarżony o zjedzenie ponad stu główek kapusty. Odcinek dotyczył kłótni sąsiedzkiej, której okoliczności były rzeczywiście poważne. Jednak to zwierzę stało się gwiazdą programu, a potem internetu.

Podsumowując: program regularnie i nagminnie narusza zasady etyki dziennikarskiej, nierzadko robiąc sobie pośmiewisko z ludzi tam występujących.

Rola w Uniwersum

Rozpoczęcie nagrań do odcinka rozpoczęło się 2 września 2022 roku. W czwartek, 13 października 2022 roku w publicznej telewizji został wyemitowany kolejny odcinek cyklicznego programu „Sprawa dla Reportera” Odcinek 871, cały reportaż, którego gościem był Kandydat na Kandydata. W reportażu TVP podjęła interwencję w sprawie przyczyniła się jedynie do wzrostu zainteresowania kanału Odwłoka Mleczny Człowiek, choć teoretycznie miała odbyć się interwencja w sprawie tego, którego wizerunek ma być nadużywany w sieci.  Po obu stronach studia usiadły naprzeciwko siebie dwie strony konfliktu. Jedną z nich była grupa Rudego (Adam Czeczetkowicz, Adam Toma, Rafał Kosno, a także mecenas Piotr Kaszewiak i Michał Karwacki), zwolenników filmowania Kononowicza niemal 24 godziny na dobę i regularnie publikuje nagrania na kanale „Mleczny Człowiek”. Druga strona konfliktu składała się z obrońców Kononowicza (Jakub Szczęsny, Łukasz Wójcik, Paweł Kołodziej, P. Ikonowicz; chirurg K. Bielecki; poseł na sejm RP T. Cymański; nauczyciel etyki i filozofii Ł. Malinowski) - oskarżali oni twórców kanału (tak naprawdę Barnej akurat niewiele się wypowiadał) o wykorzystywanie schorowanego mężczyzny. Choć sporo „na nim” zarabiają, to pozwalają, by żył w skrajnie złych warunkach. W studiu znaleźli się również inni eksperci: senator L. Staroń; profesor sztuk filmowych, reżyser, scenarzysta Krzysztof Zanussi. Barnej w pewnym momencie wyszedł w trakcie nagrywania reportażu, a Majora nie wpuszczono do studia mimo, że był trzeźwy i „on by potrafił coś powiedzieć normalnie”. Pod budynkiem TVP na wszystkich czekał Piotr z Warszawy i nagrał krupski wilm z wrażeń po wystąpieniu bohaterów Sprawy dla reportera.

Streszczenie odcinka

Krótki wstęp Jaworowicz przenosi widzów na korytarz Telewizji Polskiej S.A., gdzie jego środkiem maszerują: Olgierdano, Szczęsny, Czeczet i Barnej. Kolejno wchodzą do pomieszczenia, w którym czeka już na nich Elżbieta i ukazują jej wybrane, dantejskie sceny, które odbywają się na Szkolnej 17.

Od lewej: Olgierdano, Barnej, Szczęsny; z tyłu: Czeczet

W programie pokazano wideo, w którym widać, jak Kononowicz wypił szczyle z paczki, który wysłał mu butelkę z płynem. W studiu TVP wyemitowano też fragmenty z nagrań pokazujących Kononowicza siedzącego w brudnym mieszkaniu czy przemawiającego do internautów w koronie cierniowej (Święty Kononowicz w koronie cierniowej - Słońce Podlasia i Anielskie objawienie). Szczęsny dodatkowo uświadamia panią redaktor, że Kononowicz wykazuje cechy osoby upośledzonej w stopniu lekkim oraz o możliwym, towarzyszącym mu zespole Delbrücka, kończąc swoją wypowiedź informacją pozyskaną kiedyś telefonicznie od Knura, że ten otrzymuje kieszonkowe w kwocie 400 zł miesięcznie na życie (słowa padły przy akompaniamencie utworu Moje miasto to Białystok). Później wypowiadał się Czeczet, stwierdzając, że ludzie pokochali Kononowicza i jest on jak zbawca, bo kabarety to najbardziej zazdroszczą dla Krzyśka popularności i zaczęli nawet nosić sweterki. Rzekł także, że byłby dumny, gdyby wtedy wygrali (Kiedy Kandydat kandydował na prezydenta w 2006), ku zdziwieniu Elżbiety Jaworowicz. Następnie scena przenosi się już do kulis studia, gdzie Olgierdano, Szczęsny i Barnej zapowiadają Organistę, który - według Bociana - nie umie grać na organach.

Jedyna sekunda występu Barneja w odcinku

W kolejnej scenie widzimy wychodzącego zza drzwi Organistę, legitymującego się upoważnieniem czasowym (ważnym w soboty od 26.09.2020r. do 30.06.2021r.) Diecezji Legnickiej, dotyczącym parkowania pojazdu samochodowego przy ul. Jana Pawła II nr 1., oraz indeksem Diecezjalnego Instytutu Muzyki Kościelnej w Legnicy, co miało poświadczyć, że jednak umie grać na organach. Według Organisty, to wcale nie inni żyją z Kononowicza, a Kononowicz żyje z nich (mając pieniądze m.in. na codzienne wożenie się taksówkami i korzystanie z obiadków na dowóz). Jego zdaniem to niekoniecznie Pan S. „tym wszystkim” steruje, ale Pan Kononowicz, bo to on jest centrum wszystkiego. Ostatecznie, po wypowiedziach kończących wątek zakulisowy, reportaż przenosi się do studia Sprawy Dla Reportera.

Studio Sprawy dla reportera

Elżbieta Jaworowicz wita się z Ksiekiem, kierując słowa też nieco w stronę widzów, jakoby osoby odpowiedzialne za reportaż nie chciały narażać Kandydata na uszczerbek na zdrowiu, ale opiekun przywiózł go na własną odpowiedzialność do studia. Knur szybko prostuje panią redaktor, uściślając stanowisko Ekoparówy do bycia jego kierowcą, a nie opiekunem. Na tym się jednak nie kończy - Potężny Warmianin stwierdza, że Jaworowicz zaprosiła do programu czubków - czubek pierwszy (kamera pokazała Szczęsnego) i czubek drugi (tu oczom ukazał się Olgierdano), obydwojgu zrzedły miny, a Barnej po raz kolejny został pominięty. Knur oskarżył czubków o to, że nic nie umieli zrobić w Białystoku, bo gdyby nie on, to drogi w tym mieście byłyby marne.

Nastąpiło nieudolne cięcie i Elżbieta dokonała przedstawienia człowieka, który zmonetyzował Pana Krzysztofa Kononowicza i który to był zapraszany do wystąpienia w odcinku (pokazano zblurowaną twarz Sławomira Nowaka), ale zamiast się pojawić - wystosował list. Napisał w nim:

„że opiekuje się Panem Krzysztofem finansowo. Że wreszcie, kiedy on się opiekuje, Pan Krzysztof ma obiady ciepłe, opiekę pielęgniarki, prywatny pakiet medyczny, dostęp do wszystkiego, co chce. Jest wreszcie szczęśliwy - cytuję - to jest jego raj, i, że ma korzyści, że płaci mu za te transmisje.”
To jest jego raj

List skontrowano materiałem wideo, w którym Kononowicz grozi samobójstwem, prosi o wezwanie policji, bo boi się przebywać w domu z tymi osobami. Pojawia się temat cukrzycy i faktu, że niewyrównana cukrzyca grozi bezpośrednio zagrożeniem życia, a do studia wkrada się lekki chaos wypowiedzi. Wypowiedzieć w jakiś sposób chce się Zielony, co uniemożliwia mu Niedoszły Prezydent kierując swoje słowa do jednego z ekspertów - chirurga K. Bieleckiego. Ksiek dementuje pojawiające się wątpliwości stwierdzając, że ma opiekę medyczną i przyjmuje leki na cukrzycę i tak dalej. Po chwili znów następuje nieudolne cięcie materiału i Krzysztof potwierdza słowa z listu o tym, że ma raj (wyświetlane są zdjęcia elewacji Belwederu, jak i wysprzątanych na błysk oraz wyremontowanych pośpiesznie wnętrz posiadłości). Wójcik kontruje zdjęcia tym, że Srawek za remonty wziął się dopiero po 3 latach, kiedy włości prezydenckie odwiedził kurator. Sugeruje szacunkowo zarobki twórzości Srawomira Nowaka na 15-30 tysięcy miesięcznie wg jakichś specjalistów. Do rozmowy wtrąca się dotychczasowo milczący mec. Piotr Kaszewiak, kierując pytanie w stronę Olgierdano:

”(…) Co sprawiło, że Pan nagle poczuł takie emocje i jest takim obrońcą moralności naszej i troską o Pana (wskazuje na Kononowicza) zdrowie się wykazuje, że Pan prowadzi swoją działalność na youtube, skupiając się na jego osobie i wytykając komuś, że na tym zarabia? Dlaczego nagle ten motyw Panu zaczął przyświecać? Jakie ma Pan intencje? Bo coś w to, że Pan się troszczy o zdrowie, coś mi się to nie wydaje.
Fragment listu przesłanego przez Sradka

W tle słychać jakiś bezkształtny bełkot, głównie Kononowicza. Wójcik mówi, że otrzymywał od Knura prośby o pomoc, ale ostatecznie scena jest ucięta i widzimy Mazura, odgrażającego się pismami opatrzonymi pieczątką Biura Interwencji Obywatelskich, które będą kierowane głównie do Szczęsnego i Wójcika za nagrywanie z nim filmów. Barnej siedzący obok jest wyraźnie zajęty wtapianiem się w krzesło, na którym siedzi. W tym momencie następuje kolejna fala bełkotu wielu głosów, cięcie i nagła wypowiedź zaczerwienionego na łypie eksperta-chirurga, wymachującego rękami i zadającego pytania retoryczne „Komu to służy, kto to ogląda?”. W tworzący się na nowo bełkot wjeżdża w końcu Ikonowicz twierdząc, że ofiarą jest nie tylko Pan Kononowicz, ale miliony ludzi, którzy to oglądają, bo każdy, kto ogląda ludzkie cierpienie, doznaje uszczerbku moralnego. Następnie słyszymy wypowiedź Tadeusza Cymańskiego, który mówi, że dzieci wołają do tego pana (pokazuje na Knura) „Knurze” i pyta, czy tego chcemy. Dodatkowo mówi

„(…) pokazywanie intymności, fizjologii i tego, co zawsze było zamknięte przed okiem ciekawskich i robienie na tym pieniędzy - to jest znak czasów.”

Kaszewiak przy okazji macha telefonem mówiąc, że ludzie się na tym urządzeniu wzbogacają miliony złotych, a w tle słychać jakieś dziwne odgłosy Kononowicza. Również głos redaktor Jaworowicz powoli przechodzi w fazę ultradźwięków, a w studiu po raz kolejny słychać jedynie bełkot przekrzykujących się ludzi, głównie Ikonowicza i Kaszewiaka.

Kaszewiak i Kononowicz

Następuje cięcie, w scenie omawiany jest pokrótce kanał Mleczny Człowiek - ilość wejść, subskrybcji i kwestia srebrnego przycisku od Jutuby. Okazuje się, że Sprawa dla reportera kontaktowała się z Jutubą, która jednak nie stwerdziła żadnych naruszeń na kanale zarządzanym przez Srawomira Nowaka. Po chwili do rozmowy włącza się Ekoparówa i, kładąc dłoń na lewym barku Konona, mówi:

„Są ludzie, którzy mu POmagają, a państwo mówią o wielu rzeczach, ale nie POmogliście i nie POmożecie (wskazuje na ekspertów naprzeciwko) praktycznie, na dzień dzisiejszy. A tu (wskazuje na czubków) mamy patostreamerów, którzy zamiast POmagać, przeszkadzają osobom POmagającym i to wszystko, co mam do POwiedzenia. Dziękuję bardzo.”

Wypowiada się też - siedząca do tej pory cicho - Lidia Staroń, senator RP nie wnosząc niczego nowego do sprawy. Mówi, że Konon jest jak kukiełka, a autor kanału rzeczywiście ma z tego kasę. Dołącza do niej nauczyciel filozofii i etyki, dodając do wypowiedzi poprzedniczki słowa: „Godność sprawia, że jesteśmy ludźmi (kamera uchwyca ziewającego Kononowicza), a to co znajduje się na kanale Ksieka, uwłacza jego godności”. Zadowolony z siebie Cymański cytuje Czesława Miłosza: „Który skrzywdziłeś człowieka prostego śmiechem nad jego krzywdą wybuchając, gromadę błaznów wkoło siebie mając (…) i koniec jest Miłosza taki - żerowanie na nieszczęściu to najgorsza z możliwych rzeczy.” Serial boży został też porównany do cyrku dziwadeł, a dehumanizacja sprawia, że tracimy godność. - mówił ekspert, nauczyciel etyki i filozofii. W tym momencie mecenas Karwacki stwierdza, że Kononowicz niestety godnością się nie naje, a skoro państwo się nim nie zajmuje, to na Konona spada zajęcie się sobą.

Halo to ja, jestem częścią społeczeństwa

Gdzieś już przy końcu reportażu do głosu zostaje dopuszczony Czeczet, prezentując wyświetlane na ekranie ulotki i zdjęcia z czasów, kiedy niedoszły Prezydent był Kandydatem. Potwierdza, że Kononowicz był też zwierzęciem politycznym. Do tego milczący do tej pory Zanussi wspomina o spaleniu Biblioteki Aleksandryjskiej przez cesarza Nerona, który uważał, że lepsza zła sława niż żadna, a na końcu crème de la crème odcinka - Organista marzący o chęci pokazania „Halo to ja, jestem częścią społeczeństwa”. Prezentowane jest krótkie nagranie, w którym Onanista daje popis na organach kościelnych grając „Zbliżam się w pokorze i niskości swej” Następuje prośba o nieoglądanie takich patologicznych programów. Odcinek zakończono, kiedy tak naprawdę sprawa zaczęła się rozkręcać, przerywając tym samym słowa Kononowicza, kierowane do Jaworowicz: „Pani redaktor!”.

Krzysztof Kononowicz z Elżbietą Jaworowicz

Cel wystąpienia w Sprawie dla reportera

Sprawę Mazura ukazano jako pierwszą z dwóch spraw na odcinek. Jak zauważono, materiał SDR był bardzo pocięty, co mogłoby oznaczać, że w studiu atmosfera musiała być napięta, bo w jednej sekundzie ktoś krzyczy, a w drugiej jest już wstawka, jak mówi spokojnie. Intencja zgłoszenia sprawy do SDR była z założenia dobra - ujawnienie procederu, w którym Kononowicz, jako niestabilny psychicznie i ograniczony umysłowo człowiek, jest kukiełką w rękach pewnego w miarę inteligentnego, acz zaburzonego (nietypowego) osobnika z Bielska i żyje w brudzie, smrodzie i ogólnym braku zadbania mając racjonowany dostęp do pieniędzy, podczas gdy (rzekomo) jego kanał ma ponad 140 tys. subskrypcji i generuje pewnie po kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych dochodu miesięcznie, a sam zainteresowany, mimo ustnej umowy wg której powinien otrzymywać 1/3 zysków z kanału, jest prawdopodobnie od kilku lat regularnie „dymany” na kasę, gdyż nie ma wiedzy o wysokości zarobków z kanału głównego i kanałów pobocznych. Oficjalnie nie posiada dochodów, a jego długi rosną. Do tego jest szantażowany, a jego prawa są nagminnie łamane bez jego wiedzy (np. prawo do prywatności). Nie płaci też żadnych zobowiązań podatkowych, OC pojazdów i tego typu przyziemnych wydatków co mogłoby sugerować, że jego cichy wspólnik (wspólnicy?) utrudniają egzekucję należności Kononowicza (Próby drążenia tych tematów na portalu wykop.pl kończą się błyskawicznym usuwaniem postów w związku z tym, że Szara Eminencja non stop zgłasza wszelkie posty, a jest w tym tak skuteczna bo kiedyś pojechała do centrali tego portalu i szantażowała jego pracowników depresją, myślami samobójczymi, itp.)

Najprawdopodobniej gdy Mleczny Człowiek przestanie przynosić zyski (przypuszczalnie z powodu pogorszenia się stanu zdrowia Owalnego Stworzenia), to będzie zdany wyłącznie na łaskę i niełaskę instytucji państwowych, a Srawek stwierdzi, że „to fiksja, nie ma takiego czegoś” i kopnie go w dupę.

Konsekwencje

Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę, że według niego odcinek „Sprawy dla reportera”, który pokazywał patologiczne fragmenty filmików z Kononowiczem, mógł naruszać art. 18 ust. 1 ustawy z 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji:

„Audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub przemocy lub dyskryminujących ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność państwową, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną lub nawołujących do popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym”, czytamy w komunikacie RPO.

RPO zauważył:

„Zgodnie z ustawą z 11 sierpnia 2021 r. o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o kinematografii, zwalczanie patostreamingu należy do zadań KRRiT”.

Poza KRRiT, RPO wystąpił do Urzędu Ochrony Danych Osobowych oraz Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.

O dalszych działaniach i ewentualnych konsekwencjach nic nie wiadomo.


Linki